piątek, 27 kwietnia 2012

Relacja polskiego turysty z Korei Północnej

W lipcu 2002 roku Korea Północna zniosła obowiązujący od dziesięcioleci system kartkowy. Był to pierwszy krok w podjętej wtedy reformie gospodarczej. Jak ta reforma wygląda w praktyce, na koreańskiej ulicy miałem okazję się przekonać podczas moich dwóch wizyt w tym ciekawym kraju, we wrześniu ubiegłego i kwietniu bieżącego roku. Światowe media jak na razie nie interesują się tymi zmianami, które - spacerując ulicami Phenianu - można łatwo zauważyć. Sklepy będące własnościami spółdzielni są otwartew dni świąteczne, kiedy placówki państwowe nie pracują. Podobnie jest z restauracjami. Kiedy chciałem co. zjeść około północy, państwowe restauracje były właśnie zamykane, natomiast w restauracji spółdzielczej praca trwała do ostatniego gościa. 

Phenian - stolica KRLD. Na zdjęciu pomnik konia Czhollima - symbolu dynamicznego rozwoju państwa socjalistycznego.


Phenian jest pełen małych restauracyjek, sklepików czy budek z jedzeniem, o których Koreańczycy mówią, że są własnością spółdzielni. A spółdzielnia oznacza w Korei Północnej tyle co spółka. Zmiany te doceniają zwykli obywatele, mówiąc, że to dobre rozwiązanie. Takie zasady obowiązują już od przeszło dwóch lat i ludzie bardzo się do nich przyzwyczaili. Miejscem, w którym nalepiej widać skutek reformy gospodarczej, jest wolnorynkowy bazar, gdzie handlują prywatni kupcy. Towar jest sprowadzany z Chin, Rosji lub kupowany w państwowych zakładach. Niestety, bazaru nie wolno fotografować. 


Z zewnątrz wygląda jak polskie hale targowe. Wewnątrz ogromny tłok, co świadczy o sukcesie tej instytucji. Ceny podlegają negocjacji, co dla Koreańczyków jest nowością. Cenę ciogori tradycyjnej koreańskiej sukienki. udało mi się obniżyć z 15 tys. do 10tys. wonów, co przy nieoficjalnym kursie 
3 tys. wonów za euro jest bardzo dobrą okazją. Kilogram oliwek kosztuje 2500 wonów, a jest to bardzo duża suma, bo za zbliżoną kwotę można kupić kilogram wieprzowiny. Paradoksem jest fakt, iż piwo w Korei kosztuje zazwyczaj 500-750 wonów za butelkę, czyli drożej niż butelka popularnej 30-procentowej wódki soju. Natomiast za 15 wonów w jednej z budek w centrum miasta zjemy pyszną bułkę z kapustą gotowaną na parze. Poza ubraniami można tam kupić wszystko to, co na polskim targu, czyli od warzyw, owoców, mięsa, poprzez elektronikę, na materiałach budowlanych kończąc. Sukces bazaru jest tak wielki, że zachęcone nim władze rozpoczęły budowę takich samych haltargowych w każdej z 17 dzielnic Phenianu. Przeciwieństwem bazaru są państwowe sklepy, gdzie towaru również nie brakuje, ale nie widać klientów. W centralnym domu towarowym nr 1 nie udało mi się kupić nic, a pani zza lady z rozbrajającą bezczelnoscią twierdziła, że piwa nie ma, podczas gdy za jej plecami pod ciężarem butelek uginała się cała półka. 


Istnieje również trzeci rodzaj sklepów. To odpowiedniki naszych peweksów, gdzie mogą kupować zarówno Koreańczycy, jak i obcokrajowcy, wszyscy jednak płacą w twardej walucie lub kartą płatniczą. Największym takim sklepem jest mieszczący się w dystrykcie Moran sklep Ragwon (Raj). Ma trzy kondygnacje i można w nim kupić absolutnie wszystko, ceny jednak nie są tak dobre jak na bazarze. Stołeczny Phenian liczy niecałe 2 mln mieszkańców, terytorialnie nie jest jednak wielkim miastem, gdyż znakomita większosć mieszkańców mieszka w wieżowcach, najczęciej wyższych niż 15 pięter. Ulice miasta lsnią czysto.cią o każdej porze roku. Nie ma w Korei jednak ani jednej instytucji oczyszczającej miasto, a utrzymanie czystosci możliwe jest dzięki temu, iż każdy obywatel ma swój kawałek ulicy czy chodnika, za którego stan jest odpowiedzialny. Latem musi zamiesć, zimą odsnieżyć. Jesli obywatel nie wywiązuje się z obowiązków lub wykonuje je niedbale, zobowiązany jest złożyć samokrytykę na forum sąsiedzkim. Z tego obowiązku zwolnieni są tylko ludzie starzy. 


Mnie najbardziej interesowało, co zwykli ludzie sądzą o własnym kraju. Pierwszą rzeczą szokującą w Phenianie jest stosunek do obcokrajowców. Sądziłem, że ludzie na ulicy będą na mnie patrzeć niezbyt przychylnym okiem, lecz rzeczywistosć okazała się odmienna . ludzie usmiechali się do mnie, niektórzy zaczynali rozmowę, pytając, skąd przyjechałem. Na słowo Polska zawsze reagowali radoscią. Ku mojemu zdziwieniu bardzo wiele wiedzieli o naszym kraju. Pytali mnie nawet, jaki system polityczny jest lepszy: socjalizm czy kapitalizm? 


Jeden z poznanych Koreańczyków zachwycał się polską kinematografią, za jego ulubionym filmem było Ogniem i mieczem.. Znał wiele polskich filmów, m.in. .Quo vadis.. jak się okazało, polskie produkcje można w Korei Północnej zobaczyć w telewizji, a dwa wymienione tytuły zdobyły nagrody na Festiwalu Filmowym w Phenianie. 


Cechą, która najbardziej podoba mi się w Koreańczykach, jest ich zamiłowanie do zabawy. W każdej knajpie jest karaoke, które jest niemal narodowym hobby. Bywalcy lokali do póznych godzin oddają się spiewaniu, na występ obcokrajowca, który próbuje spiewać łamanym koreańskim, reagują spontaniczną radoscią, co miałem okazję sprawdzić w praktyce. Knajpki te, poza walorami kulturalnymi, zapewniają wspaniałe usługi gastronomiczne. 


Za 5 euro można zjesć i godziwie popić (rachunek za dwie osoby). Gdy trochę zasiedzimy się w knajpie i będziemy wracać do hotelu nocą, nie musimy obawiać się o bezpieczeństwo, bowiem co drugą mijanąosobą będzie milicjant w mundurze lub nie. 


Phenian jest wolny od przestępczosci i nawet w najciemniejszej uliczce nie ma prawa spotkać nas cos złego. Przyda się za to latarka większość ulicznych latarni nie swieci nieprawdziwe są jednak informacje o wyłączaniu prądu w mieszkaniach czy hotelach, postój w windzie między piętrami z pewnoscią się nie zdarzy. Á propos milicji. Nie mogę nie wspomnieć o przepięknych paniach milicjantkach kierujących ruchem. W uczęszczanych punktach miasta ruchem kierują piękne kobiety . jest to jedna z najlepszych i najbardziej prestiżowych prac, jakie może w Korei wykonywać kobieta. Oczywi.cie dziewczyny są starannie dobierane pod względem urody, a pracę tę mogą wykonywać wyłącznie do 25. roku życia i obowiązkowo muszą być stanu wolnego. 


Jesli chcemy poznać prawdziwą zabawę w koreańskim stylu, musimy się wybrać w niedzielę na wzgórze Moran. Jest to park, gdzie Koreańczycy oddają się rekreacji. Wszędzie widzi się grupy ludzi siedzących przy pulggogi, czyli koreańskim grillu, nie oni są jednak najważniejsi, ale grupy tańczących starszych pań! W parku na wzgórzu Moran co kilkanascie metrów natkniemy się na kolorową grupę tańczących seniorek. Jedna z kobiet ma zawieszony na szyi bębenek, na którym wybija melodię i spiewa. Melodie i taniec są tradycyjne, słowa zaś w tresci socjalistyczne. Wejscie w krąg tańczących kobiet 
wywołuje okrzyk radosci. Jak się okazuje, koreańskie tańce wcale nie są takie trudne, na jakie wyglądają, i już po kilku chwilach można opanować podstawowe kroki. Przyłączyłem się do jednej z takich grup i po kilku minutach ze zdumieniem stwierdziłem, że dookoła pojawił się kilkusetosobowy 
tłum. Co chwila migały flesze aparatów widać tańczący tradycyjne, ludowe tańce biały człowiek nie trafia się często. Gdy zlany potem, usiłowałem skończyć taniec, nie pozwolono mi i wciągnięto z powrotem. Aby mi wynagrodzić wysiłek, grająca na bębnie kobieta zagrała piosenkę: .Pan gap sumnida 
. . .Gorąco witamy.. W końcu rozbawiony tłum pozwolił mi odejsć. 


Korea Północna kojarzy się z wszechobecnymi portretami przywódców, monumentalnymi pomnikami i paradami wojskowymi. Taką Koreę Północną znamy z telewizji. Poza wymienionymi atrakcjami w Korei Północnej do dzis zachowały się również skarby tradycyjnej kultury. Koniecznie trzeba odwiedzić kompleks buddyjski w Pohyon. To jeden ze skarbów narodowych, pochodzi z XI wieku i został mocno zniszczony podczas wojny koreańskiej. .wiątynie są położone w malowniczej dolinie otoczonej górami, które, kiedy tam trafiłem, spowijała gęsta mgła . całosć tworzyła niepowtarzalny klimat. swiątynia Pohyon znajduje się w górach Myohyan, 150 km na północny zachód od Phenianu. Poza miejscami czczenia Buddy możemy tam znale.ć atrakcje nawiązujące do najnowszej historii Korei, w tym: Międzynarodową Wystawę Przyjazni . muzeum, gdzie można obejrzeć ponad 216 tys. prezentów, jakie otrzymał z zagranicy Kim Ir Sen, oraz przeszło 67 tys. darów dla Kim Dzong Ila. 


Jesli ktos chce poznać współczesną historię Korei Północnej, to włanie stolica ma do zaoferowania najwięcej atrakcji. Najważniejszy punkt to Mangyodae, czyli wioska pod Phenianem, gdzie możemy obejrzeć dom, w którym urodził się Kim Ir Sen. Dalej znajduje się Muzeum Rewolucji wraz z 30-metrowym pomnikiem zmarłego w 1994 r. prezydenta, następnie Wieża Idei Dżucze, będąca symbolem koreańskiej stolicy. Wieża jest darem, jaki otrzymał na 70. urodziny Kim Ir Sen. Obowiązkowo należy również obejrzeć Łuk Triumfalny, o którym przewodniczka z dumą informuje, iż jest o 3 metry wyższy od paryskiego odpowiednika. 
Znajdzie się również cos dla miłosników transportu szynowego, a mianowicie pheniańskie metro. Ma ono dwie linie (trzecia jest w budowie) o długosci 36 km. Jest to najgłębszemetro na swiecie, sięgające 180 m pod ziemią. W zamysle projektantów służyć miało jako schron przeciwatomowy i istotnie zjeżdżanie pod ziemię schodami ruchomymi własnie takiego dostarcza wrażenia. 


Po Phenianie jeżdżą trolejbusy, tramwaje i autobusy (w tym znane z naszych ulic niezniszczalne ikarusy). Bilet jednorazowy kosztuje 2 wony, czyli jest prawie za darmo, jednak poruszanie się tymi .rodkami jest utrudnione, bowiem ciężko odnalezć jakis rozkład tras . zresztą nawet jak się uda, to trzeba go jeszcze przeczytać po koreańsku, a i odstać swoje w kolejce, by dostać się do pojazdu. Niezle funkcjonują taksówki, chociaż pólnocą znalezienie jej jest nieco trudniejsze. 


Odwiedzających Koreę zachęcałbym do wybrania terminu pokrywającego się z jakims swiętem, będzie wówczas okazja, aby zobaczyć np. masowy taniec. Od czasu kiedy umarła love parade, jest to największa na swiecie dyskoteka pod gołym niebem. 15 kwietnia br. z okazji Dnia Słońca, na placu Kim Ir Sena tańczyło 50 tys. młodych ludzi, a wraz z nimi około setka obcokrajowców. 



Jak wiadomo, wyjazd do Korei Północnej nie jest prostą sprawą. Koszt biletów na przelot najtańszą linią do Pekinu i stamtąd północnokoreańskim samolotem, to (wraz z wizami) ok. 4 tys. zł, do tego niemałe koszty hotelu, ok. 150 euro doba (w cenie. wyżywienie oraz zwiedzanie). Lepiej znalezć biuro podróży, które nam taką wycieczkę zorganizuje . będzie wówczas taniej i oszczędzimy sobie biurokracji. Warto pojechać, aby poznać prawdziwych Koreańczyków, którzy nie są wcale takimi fanatykami, za jakich są postrzegani. Wbrew pozorom, kraj Kim Ir Sena jest bardzo goscinny i wyjazd do Korei Północnej będzie na pewno niezpomnianym przeżyciem. 


BARTŁOMIEJ PATALĄG 


Plac Kim Ir Sena w Phenianie - posąg Kim Ir Sena i pomnik Rewolucji Koreańskiej.



. Przed wylotem naładuj dobrze komórkę, bo zabiorą Ci ją na granicy i oddzadzą przy wylocie. 
. Nie dzwoń do domu! 4,3 euro za minutę połączenia. 
. Koreańczycy uwielbiają małe prezenty, nie zapomnij drobnych upominków kojarzących się z Polską. Sam też często zostaniesz obdarowany. 
. Wszyscy mężczyzni w Korei Północnej palą (oprócz Kim Dzong Ila), więc papierosy zawsze są dobrym prezentem. 
. Nie kupuj miejscowej waluty w kantorze . przypomnij sobie, jak to było w Polsce przed 1989 rokiem. 
. Zabierz ze sobą aparat i kamerę . pogłoski o tym, że są one niedozwolone, to jeden z mitów. 
. Nie przechodc przez ulicę srodkiem skrzyżowania, od tego są tam przejscia podziemne. Chyba że chcesz bliżej poznać jedną z urodziwych 
pań milicjantek. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz